Nie sądziłam, że to będzie takie trudne. Nie sądziłam również, że po obaleniu rządów Snowa wszystko będzie jeszcze gorsze. Pogodzenie się ze stratą najbliższych było szokiem, zarówno dla mnie, jak i dla Peety. Pochowaliśmy naszego mentora, przyjaciela i można powiedzieć, że naszego ojca... a bardziej mojego. Opiekował się mną, gdy coś działo się Peecie, był ze mną i w dodatku dla nas przestał pić. Nikt się nie spodziewał, że umrze w tak młodym wieku, choć kiedyś było to dla nas oczywiste. Nie skarżył się na bóle żołądka, a po obdukcji wyszło na jaw, iż miał raka trzustki i wątroby. Cały swój majątek przepisał na nas. Sprowadziliśmy tutaj kogo mogliśmy, ponieważ nie chcieliśmy być tu sami. Zanim jednak to nastąpiło, Beetee poraził się prądem, mama zmarła podczas operacji, a Effie... Nie mamy z nią kontaktu i nigdy nie będziemy mieli. Nawet nie wiadomo co się z nią stało. W ten oto sposób udało nam się sprowadzić tylko Johannę z jej mężem, oraz dziećmi. Co do Annie, to była doskonałą matką. Wychowała Feena najlepiej, jak tylko potrafiła, jest genialnym chłopcem. Gale uporał się ze stratą swojej miłości i chyba założył rodzinę, ale tego nie jestem pewna. Dostałam od niego list jakieś dwa lata temu, przed porodem, lecz nigdy go nie przeczytałam. Za bardzo się bałam. Zrobił to za mnie Peeta, który potem milczał cały dzień. Nie dojdę, dlaczego, nawet za sto lat.
Na szczęście Peeta się nic nie zmienił. Podobno koszmary przestały go nękać i wrócił ten dawny chłopak, który mnie kochał. On mnie nie zostawił, wiedziałam o tym. Pomaga mi z codziennymi trudnościami i po śmierci tej roześmianej, bardzo dzielnej dziewczyny z Czwórki, mojej przyjaciółki, jest jedyną osobą będącą w stanie mnie pocieszyć. Tak było, jest i będzie. Mamy siebie. Tylko siebie. Nikogo więcej- wszyscy odeszli, ale spełnili swoją ziemską rolę. Teraz pozostaje mi tylko patrzeć, jak nasze szkraby bawią się na Łące. Roztańczona dziewczynka o ciemnych włosach i niebieskich oczach. Chłopiec z jasnymi lokami i szarymi oczami, który ledwo co nauczył się chodzić i usiłuje nadążyć za nią na tłustych nóżkach. Trwało to pięć, dziesięć, piętnaście lat, zanim się zgodziłam, ale Peeta tak bardzo ich pragnął. Gdy pierwszy raz poczułam, jak ona rusza się we mnie wpadłam w przerażenie, stare, jak świat. Tylko radość płynąca z tulenia jej w ramionach mogła je złagodzić. Noszenie jego było trochę łatwiejsze, ale nie za bardzo.
Dopiero zaczynają zadawać pytania. Areny zniszczono na dobre, wybudowano pomniki, nie ma już Głodowych Igrzysk, ale uczą o nich w szkołach, a Iris wie, że odegraliśmy w nich jakąś rolę. Sean dowie się za kilka lat. Jak mam im opowiedzieć o tamtym świecie, żeby ich śmiertelnie nie wystraszyć? Moje dzieci uznają przecież za oczywiste słowa piosenki:
W oddali łąki wejdźże do łóżka,
Czeka tam na Cię z trawy poduszka,
Skłoń na niej główkę, oczęta zmruż,
Rankiem Cię zbudzi słońce, Twój stróż.
Tu jest bezpiecznie, ciepło jest tu,
Stokrotki polne zaradzą złu,
Najsłodsza mara tu ziszcza się,
Tutaj jest miejsce, gdzie kocham Cię.
Moje dzieci nie wiedzą, że bawią się na cmentarzysku.
Peeta mówi, że będzie dobrze. Mamy siebie, mamy też książkę. Dzięki nam zrozumieją i staną się mężniejsze. Któregoś dnia będę jednak musiała opowiedzieć im o swoich koszmarach. Dlaczego przychodzą, dlaczego nigdy nie znikną na dobre.
Wyjaśnię im, jak udaje mi się przetrwać. Dowiedzą się o kiepskich porankach, kiedy nie potrafię czerpać przyjemności z niczego, bo boję się, że zostanie mi to odebrane. Wtedy sporządzam w myślach listę wszystkich dobrych uczynków, których byłam świadkiem. To taka zabawa, i bawię się w nią, choć po upływie ponad dwudziestu lat staje się trochę nużąca.
Istnieją jednak znacznie gorsze zabawy.
**Podziękowania:**
I... oto nadszedł ten moment, którego tak bardzo się wybraniałam i obawiałam. Ten rok zleciał mi bardzo szybko, aż za szybko, ale wiem, że wycisnęłam z niego, co tylko się dało. Kiedyś, a konkretnie w lutym, 2015 roku dawna ja zaczęła pisać to opowiadanie. Czemu? Odpowiedź jest bardzo prosta- niedosyt po książce. Obiecałam sobie, że opiszę 15 lat ich życia. Czy nie podołałam? Powiedziałabym, że wręcz przeciwnie- co to by było, gdybyście właśnie teraz czytali kolejny rozdział, z jakże oryginalnymi przygodami? Pomysły by mnie wkrótce opuściły i niemiłosiernie przeciągałabym i tak już skończoną historię.
Myślę, że dobrym pomysłem będzie skończenie tłumaczenia się i przejście do bardziej szablonowych rzeczy...
Czy ktoś z Was mógłby po prostu na koniec tego posta uśmiechnąć się i poczuć tą samą pustkę, którą czuje się po przeczytaniu książki i tą samą pustkę, która wypełnia mnie właśnie w tej chwili? Chociaż, nie- to jeszcze do mnie nie dotarło, ale zapewne dotrze, gdy kliknę magiczny pomarańczowy przycisk ,,Opublikuj".
Chciałabym Wam bardzo podziękować, Wam wszystkim. Jeszcze jakiś czas temu nie sądziłam, że zgromadzę Was tu aż tylu. Nie mam pojęcia, od czego zacząć... Przede wszystkim chciałabym również podziękować czytelnikom, którzy byli najbardziej aktywni i przez całą tę przygodę mnie wspierali.
Na sam początek love dream- nie spodziewałam się po nikim tak długich, wyczerpujących, a dla autora jakże wzruszających komentarzy! Bardzo, bardzo Ci dziękuję! Bez Ciebie ten blog nie byłby taki sam! :) :* Uścisnęłabym Cię, ale boję się, że mój laptop tego nie wytrzyma! :'D
No, ale nie możemy zapomnieć o całej reszcie moich również aktywnych czytelników- Viks, Oleverd, Milly, Aaliyah Hunger Games, Igrzyskomaniaczka- jeżeli Was gdzieś kiedyś zobaczę, to przybiegnę przybić piątkę i Was przytulić! :D
W podziękowaniach oczywiście nie mogłoby zabraknąć Madzika! (Nieważne, że nie wiecie, o kim mówię, ważne, że ona wie :D) Bardzo, bardzo Ci dziękuję za to, że za każdym razem mówiłaś mi, że bardzo dobrze piszę i pchałaś mnie do przodu z pisaniem! No i oczywiście dziękuję, że na bieżąco czytasz moje rozdziały, ale na te podziękowania przyjdzie czas później :D
Chciałabym też podziękować rodzinie- choć babcia i dziadek pewnie tego nie przeczytają :') - i Bogu. Kurczę, pisanie było dla mnie tyle razy ucieczką od codziennych problemów i całej reszty trudnych spraw, że... w sumie nie wiem, co bym bez niego zrobiła, a wewnątrz siebie czuję, że pisanie jest takim moim... darem.
Jeszcze raz dziękuję Wam wszystkim, nawet tym, którzy nie komentowali, albo przeczytali to po paru miesiącach, lub latach. Tak, mówię właśnie do Ciebie!
Zaczyna mi się zbierać na płacz, więc lepiej to zakończyć, właśnie teraz. Kocham Was.
I już po raz ostatni...
May the odds be ever in your favor!
KONIEC TOMU CZWARTEGO
KONIEC
KONIEC
**Podziękowania:**
I... oto nadszedł ten moment, którego tak bardzo się wybraniałam i obawiałam. Ten rok zleciał mi bardzo szybko, aż za szybko, ale wiem, że wycisnęłam z niego, co tylko się dało. Kiedyś, a konkretnie w lutym, 2015 roku dawna ja zaczęła pisać to opowiadanie. Czemu? Odpowiedź jest bardzo prosta- niedosyt po książce. Obiecałam sobie, że opiszę 15 lat ich życia. Czy nie podołałam? Powiedziałabym, że wręcz przeciwnie- co to by było, gdybyście właśnie teraz czytali kolejny rozdział, z jakże oryginalnymi przygodami? Pomysły by mnie wkrótce opuściły i niemiłosiernie przeciągałabym i tak już skończoną historię.
Myślę, że dobrym pomysłem będzie skończenie tłumaczenia się i przejście do bardziej szablonowych rzeczy...
Czy ktoś z Was mógłby po prostu na koniec tego posta uśmiechnąć się i poczuć tą samą pustkę, którą czuje się po przeczytaniu książki i tą samą pustkę, która wypełnia mnie właśnie w tej chwili? Chociaż, nie- to jeszcze do mnie nie dotarło, ale zapewne dotrze, gdy kliknę magiczny pomarańczowy przycisk ,,Opublikuj".
Chciałabym Wam bardzo podziękować, Wam wszystkim. Jeszcze jakiś czas temu nie sądziłam, że zgromadzę Was tu aż tylu. Nie mam pojęcia, od czego zacząć... Przede wszystkim chciałabym również podziękować czytelnikom, którzy byli najbardziej aktywni i przez całą tę przygodę mnie wspierali.
Na sam początek love dream- nie spodziewałam się po nikim tak długich, wyczerpujących, a dla autora jakże wzruszających komentarzy! Bardzo, bardzo Ci dziękuję! Bez Ciebie ten blog nie byłby taki sam! :) :* Uścisnęłabym Cię, ale boję się, że mój laptop tego nie wytrzyma! :'D
No, ale nie możemy zapomnieć o całej reszcie moich również aktywnych czytelników- Viks, Oleverd, Milly, Aaliyah Hunger Games, Igrzyskomaniaczka- jeżeli Was gdzieś kiedyś zobaczę, to przybiegnę przybić piątkę i Was przytulić! :D
W podziękowaniach oczywiście nie mogłoby zabraknąć Madzika! (Nieważne, że nie wiecie, o kim mówię, ważne, że ona wie :D) Bardzo, bardzo Ci dziękuję za to, że za każdym razem mówiłaś mi, że bardzo dobrze piszę i pchałaś mnie do przodu z pisaniem! No i oczywiście dziękuję, że na bieżąco czytasz moje rozdziały, ale na te podziękowania przyjdzie czas później :D
Chciałabym też podziękować rodzinie- choć babcia i dziadek pewnie tego nie przeczytają :') - i Bogu. Kurczę, pisanie było dla mnie tyle razy ucieczką od codziennych problemów i całej reszty trudnych spraw, że... w sumie nie wiem, co bym bez niego zrobiła, a wewnątrz siebie czuję, że pisanie jest takim moim... darem.
Jeszcze raz dziękuję Wam wszystkim, nawet tym, którzy nie komentowali, albo przeczytali to po paru miesiącach, lub latach. Tak, mówię właśnie do Ciebie!
Zaczyna mi się zbierać na płacz, więc lepiej to zakończyć, właśnie teraz. Kocham Was.
I już po raz ostatni...
May the odds be ever in your favor!
Nieeee ; ( Nie napiszę dużo bo nie umiem pisać długich komentarzy (pewnie Love Dream mnie wyręczy) . W skrócie to bardzo dziękuję za to co robiłaś =)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że może nie teraz ale za jakiś czas powrócisz tu w wielkim stylu z nową wersją dalszych losów Katniss i Peety. Już kiedyś wspominałam, że to dzięki Tobie zaczęłam czytać fanfiki i tworzyć własnego :) Jeszcze raz bardzo ale to bardzo Ci dziękuję za Twojego bloga i wiec jedno, że to zaszczyt było go czytać i komentować.
Oleverd
Ps: I pewnie wiele osób się ze mną zgodzi, że o Twoim blogu NIE ZAPOMNIMY
=) Być może do przeczytania w przyszłości ^^
Olverd
Nie ma za co, to moja rola :b
UsuńNie, dalszych losów Katniss i Peety nie będzie, ale jak już mówiłam, pracuję nad dwoma książkami i byłabym bardzo szczęśliwa, gdybyś kiedyś zechciałam jedną przeczytać, gdy już je wydam :)
Tak, wspomniałaś i jest mi niezmiernie miło, że byłam tą, która zapoczątkowała Twoją przygodę :D
O matko, bo się popłaczę! Nie życzę sobie takich rozczulających tekstów! :D
A ja Ci podziękuję za to, że wytrwałaś do samego końca! :D
Rany, już płaczę :'D Bardzo miło mi to słyszeć, nie mam nawet pojęcia jak Ci podziękować, ale chciałabym, żebyś wiedziała, iż o Tobie również nie zapomnę :D
No, do przeczytania tutaj pasuje- mam nadzieję, że pojawi się jakiś One Shot :D
PiŻW! :D
Dziękuję! :D
Nie ma za co =)
UsuńA i (pamięć 100 %) mam nadzieje, że jak wydasz swoje książki to opublikujesz na blogu ^^ I też bym się chętnie przytuliła i przybiła piątkę no ale cóż mój tablet raczej tego by nie wytrzymał a takich niezniszczalnych z Noki nie robią (odbiegając od tematu czy tylko ja uważam, że noki ale takiej oryginalnej po prostu nie da się zniszczyć? ) przepraszam za to, że użyję twojego podpisu Pisz dalej i życzę weny =) =) =)
UsuńOleverd
Oczywiście, że Was powiadomię :D
UsuńTak, ja też tak uważam, moja stara bardzo dużo przeżyła XDDD
Ale PiŻW oznacza pozdrawiam i życzę weny, więc do tego Twojego się nie przyznaję XD :D
Za tydzień wstawię posta z moim kontem na Wattpadzie, ponieważ mam zamiar publikować tam swoje One Shoty, więc się nie martw. :D Pierwszy już jest ^-^ :D
Przepraszam pomyliłam się ( : (nie ma jak posiadać twardą pamięć - kartkę )czekam na Wattpada ^^
UsuńEee tam, spokojnie, nawet ja czasem zapominam, co to znaczyło, bo używam tego od niepamiętnych czasów XD
UsuńNie! :"( Dlaczego to już koniec?! Boże, ale ja będę tęsknić... Bez Twojego bloga to już nie będzie to samo... Pisałaś, piszesz i zapewne pisać będziesz zawsze wspaniale! Naprawdę twoje historie i akcje, które opisywałaś były nieziemskie! Mimo, ze zapewne już tu nie wrócisz to ja będę wracać i czytac to wszystko zawsze gdy będzie źle, bo to właśnie twoje rozdziały i twój blog pozwalały mi od nich uciec. Żałuję, że nie byłam tutaj z tobą od początku, ale cieszę się, ze jednak tutaj trafiłam. Jeju... jak ja nie lubię pożegnań... nie lubię ich, ale zawsze nadchodzą. Mimo wszystko mam nadzieję, że nie żegnamy się na zawsze i wrócisz tutaj być może dopiero za kilka miesiecy,ale wrócisz i poinformujesz nas, że właśnie wydałaś na rynek swoją książkę! Taka wiadomość będzie naprawdę wspaniała! Już nie mogę się jej doczekać.
OdpowiedzUsuńChoć żegnamy się na tym blogu mam nadzieję, że zobaczymy się jeszcze na moim :)
Ps. Pamiętaj, że nie tylko ja, ale wszyscy, a przynajmniej większość twoich czytelnikòw będzie za tobą bardzo tęsknić! Naprawdę zmieniałaś mój (ale pewnie nie tylko) pogląd na świat.
Pps. Będę tęsknić!!!
Na zawszę,
Milly
Ejejej, nie smuć się! :D Przecież nie żegnamy się na zawsze, jak zresztą już zauważyłaś! :D
UsuńWrócę! Wrócę, oczywiście, że wrócę! W postaci One Shotów, ale wrócę! :D A może założę nowego bloga, w którym będę opisywała dziwne, szalone historie które chodzą mi po głowie? :D
Kurczę, jest mi niezmiernie miło, nawet nie wiem, co powiedzieć... Chyba mogę tylko podziękować, że kolejna osoba sprawia, że zaczynam płakać, ale tak pozytywnie płakać, niczym na Kosogłosie :/ :D
Również nie lubię pożegnań, więc po prostu się nie żegnajmy! :)
Powiem Ci, że ja też nie mogę się jej doczekać :D
Oczywiście, będę tam zaglądać przynajmniej raz w tygodniu, a jak już się rozkręcisz, to może nawet codziennie! :D
Aż nie mogę w to uwierzyć- nigdy bym się nawet nie spodziewała taki słów :D :/
Ja również! :D
PiŻW! :D
..............
OdpowiedzUsuń................
..................
Wiesz co? Jesteś jedną z niewielu osób, którzy sprawili, że autentycznie się wzruszyłam :( To podobne uczucie, kiedy skończyłam czytać Kosogłosa - przygoda z tym blogiem, to coś niezwykłego, ale ta pustka w sercu, że to już koniec, jest nie do zniesienia :( Wiem, wiem, moje pożegnania są mega denne, ale ja ich nie cierpię :''( Równie dobrze mogę setki razy napisać na Caps Loku ,,nie". Zresztą... A co mi tam, może mój żal i smutek minie...
NIE! NIE!!! NIE!!!!! NIE!!!!!!!!!!!!! JA NIE CHCĘ KOŃCZYĆ PRZYGODY Z TWOIM BLOGIEM! I Z TOBĄ I TWOIM TALENTEM! :''''''''''''''''''''''(((((
Iiiiiiiiiiii........? Wcale nie jest lepiej. Mi jest po prostu przykro. Bardzo przykro.
Ale wiesz co? Może jednak nie będę się smucić. Przecież niedługo wydasz książę i znowu będę mogła poczytać twoje dzieła. Mam nadzieję, że stanie się to jak najszybciej, bo już umieram z ciekawości!
Więc... To już koniec moich pożegnań? Dopiszę jeszcze tylko jedno:
Masz wielki talent, więc go nie zmarnuj! <3
I niech las zawsze Ci sprzyja!
Viks - nie od początku, ale na zawsze ~ wierna czytelniczka <3
PS. Jak się kiedyś spotkamy, to na bank przybijemy sobie piątki i się przytulimy. A później pogadamy o Twojej książce, która na pewno będzie już wtedy wydana ;) ^^ <3
Naprawdę bardzo, bardzo mi miło :D Piszę to już po raz któryś, to samo do każdej osoby, ale nigdy nie spodziewałam się takich pożegnań :/ :D Jesteście niesamowici! :D Cieszę się, że mój blog wniósł coś również do Twojego życia :D
UsuńEj! Nie żegnajmy się! :D Przecież obecnie piszę Wattpadzie, potem wydam książkę, nie ma co się żegnać! :D A jeżeli kiedykolwiek chciałabyś wyrazić swoje zdanie na temat książki, którą (mam nadzieję) niedługo wydam, to przecież jest jeszcze mail kontaktowy, na który możesz pisać ile razy chcesz :D
Nie kończysz! :D Obiecuję! :D
Książka jest skończona w 1/5 (6 rozdziałów na 30) więc mam nadzieję, że niedługo (haha, bardzo niedługo! Wcale nie piszę jej 5 miesięcy! XD) uda mi się jej skończyć, a póki co... Tak, jak już wspominałam, piszę na Wattpadzie, jeżeli będziecie chcieli, to tutaj wstawię link do mojego opowiadania, plus... istnieje szansa, że Igrzyska Życia zostaną wydane... :D
Obiecuję, że go nie zmarnuję, dziękuję! :D
Tobie również, Trybutko! :D <3
W takim razie na pewno Cię powiadomię, gdy będzie taka okazja :D
PiŻW! :D
No i ryczę... a obiecałam sobie, że nie będę płakać (chociaż do przewidzenia było to, że będę płakać)!!! Yhhh... czy to jest normalne, że ZAWSZE płaczę, czytając epilog? Ja po prostu nie lubię, kiedy coś się kończy, kiedy coś się zmienia... bo później... później nic nie jest takie samo. Nie lubię zmian... aż tak bardzo widać?
OdpowiedzUsuńCo prawda jest to epilog, ale chyba nie zaszkodzi jak go skomentuję (w sensie, że tekst)? No wiesz... ten ostatni raz (znów mam łzy w oczach)...
Haymitch, Beetee, mama Katniss... płaczę. Annie... płaczę do potęgi n-tej. Pocieszające jest jednak to, że Annie wreszcie połączyła się z Finnickiem i teraz już nic ich nie rozłączy. Podobnie Haymitch z rodziną i pani Everdeen z panem Everdeen. Jednak sama rozumiesz... Finnick :D
Fajnie, że podałaś imiona dzieci Katniss i Peety!! Strasznie brakowało mi tego w książce... :D
Nie ma za co!! To ja baaaaardzo Ci dziękuję za to, że znosiłaś te moje szalenie długie i potwornie nieogarnięte komentarze i odpowiadałaś na nie! Dziękuję, że pisałaś tak dobrą kontynuację i za to, że wiele razy Twoje rozdziały (i komentarze zostawiane u mnie, albo Twoje odpowiedzi na komentarze, które ja zostawiałam tu) poprawiały mi humor :) Dobra... piszę tak jakbyśmy się żegnały, a się przecież nie żegnamy! Bo będziesz jeszcze coś wstawiać (prawda?) i w końcu zostaje też mój blog i e-maile, prawda? :D
Powiem Ci, że naprawdę nie chcę teraz opublikować tego komentarza (chociaż zaraz go opublikuję), tak jak nie chcę zamykać książki po przeczytaniu ostatnich zdań... bo wtedy uświadamiam sobie, że to już naprawdę koniec tej opowieści... a ja nie lubię jak coś się kończy... już taka jestem i tego nie zmienię :D
A tak w ogóle wyobraź sobie, że dziś cały dzień byłam strasznie zestresowana i w ogóle... okazało się, że wybory do SU, którymi tak bardzo się stresowałam (pamiętajmy, że miały być dziś) będą dopiero we wtorek! Dlatego mam taką prośbę... jednak trzymaj za mnie kciuki we wtorek :D
Życzę Ci duuuuuuuuuuużo weny (bo przecież czekam na książkę!! Nie zapominaj o tym!! :D) i... i chciałam napisać, że nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału :') Okeeej... w takim razie... czekam na One Shota, albo jakiś inny post, który wstawisz :D ♥
Pozdrawiam
(ta nieogarnięta, zakochana w Finnicku, miłośniczka niemiłosiernie długich komentarzy) love dream
Jak ja mogłam zapomnieć!!
UsuńJa też bym Cię uścisnęła (ale mój komputer też raczej mógłby tego nie wytrzymać), więc może... taki uścisk na odległość :D ♥
A nie pisałam, że mnie wyręczy xD ?
UsuńRównież nie lubię zmian, tym bardziej jeżeli dotyczą książki. :') Czyli jednak ktoś poczuł tę pustkę, o której wspominałam? :/ :D
UsuńBędę zaszczycona :D (Znaczy już jestem, ale gdybym tego nie napisała, to monolog przestałby być monologiem :D)
Tak, sama rozumiem :D Ale myślę, że jest mu tam dobrze- ma tam żonę i razem mogą sprawować pieczę nad Feenem :D :/
No to fajnie, że fajnie! :D Co prawda Suzanne je podała, ale... Meh, jakoś ,,Wierzba" mi nie pasowała XD
Jak mogłabym ich nie znosić?! Twoje komentarze są super! :D
W takim razie jest mi ogromnie miło, że wywoływałam uśmiech na Twojej twarzy i poprawiałam Ci humor :D
Nie, oczywiście, że się nie żegnamy! :D Nie zaprzestanę komentować, a tym bardziej pisać z Tobą!
Nie chcem, ale muszem, tak? :D
Też masz takie coś, że czytasz ostatnie zdanie milion razy, zanim ją zamkniesz? :D :/
Tak, pamiętałam i trzymałam za Ciebie kciuki, ale nic nie zaszkodzi potrzymać ich jeszcze raz XDD
Dziękuję! :D
One Shoty będą jednak na Wattpadzie :D Oczywiście te nieigrzyskowe, bo nie zapominajmy, że miałam opisać One Shot o tych ludziach, co pobiegli z misją ratunkową XD :D Mam nadzieję, że kiedyś mi się to uda :D
Uścisk na odległość :D <3
PiŻW! :D
Oleverd- tak, pisałaś XD
UsuńNie mogę się pogodzić z tym ze to już koniec :/ weź mnie jakoś pociesz XD cudowny epilog, rozpłakałam się. zapraszam do siebie i mam nadzieje ze dostanę opinię z twojej strony bo mam pewność ze umiesz doradzać i PISAĆ <3 KOCHAM!! 😍
OdpowiedzUsuńPocieszę Cię ten w ten sposób- Peeta i Katniss wiodą spokojne, pełne miłości życie, a ja piszę na Wattpadzie, więc jak chcesz, to wpadnij :3 Nick- dolly506 :'D
UsuńJuż zaglądam :D
PiŻW! :D
Piękne <3 jak zawsze,nie masz za co dziękować,bo czytanie twojego bloga było dla mnie przyjemnością.
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo <3 :)
Usuń