niedziela, 22 listopada 2015

KOSOGŁOS!

Ladies and Gentelman!

This is the end, you know- now we can't do anything wrong..

Nasza przygoda z Igrzyskami po części dobiegła końca.
Nie ma na co czekać.
Nie ma emocjonalnego odliczania dni do premiery.
207 dni temu zaczęłam odliczać, a dzisiaj to już przeszłość.
Teraz czeka nas prawdziwa próba- czy wytrwamy?
Igrzyska pozostaną z nami na zawsze, nie opuszczą nas, bo w końcu były częścią naszej osobowości, naszego życia, dlatego zasługiwały na godne pożegnanie.
Pożegnanie, ale tylko materialne- trochę, jak z ludźmi. Mimo że odchodzą, to i tak pozostają w naszych sercach i wiercą w nich dziurę, póki nie zrozumiemy, iż to nie był koniec.

,,This is the start, of how it all ends..."- taki tekst można było usłyszeć na piosence Lorde- Yellow Flicker Beat, która była puszczona na koniec Kosogłosa, części 1.

Myliła się. Dopiero teraz jest początek końca. Our future starts tomorrow, at dawn. Od jutra zacznie się nasza tułaczka, nie pocieszana myślą, iż na coś czekamy. To swego rodzaju test. Zostaną, czy może pójdą w niepamięć, zaślepione innymi książkami?

Obejrzałam Kosogłosa. Nie, nie byłam na premierze, ponieważ nie mogłam, ale to inna historia. Widziałam, słyszałam, podziwiałam, dziękowałam i żegnałam.
Nie potrafię opisać tego, co działo się w tym czasie w moim sercu i głowie, ponieważ zwyczajnie tego za dużo, ale postaram się przytoczyć Wam najważniejsze fragmenty. Na wstępie powiem, iż bałam się zdjąć okulary po seansie, ponieważ ludzie mogliby wtedy zobaczyć zasmarkaną, poplutą, zapłakaną i czerwoną dziewczynę, co nie byłoby miłym widokiem, to też wyszłam ostatnia.

Za każdym razem, gdy widziałam Peetę (napomknę, że wyglądał BOSKO), płakałam. Tak, płakałam. W sumie nie wiem dlaczego, ale chyba dlatego, bo nie widziałam go od prawie roku, a teraz powrócił, załamany, wyniszczony i smutny. Rozpłakałam się na pierwszej scenie, czyli tej, w której Prim przyszła go odwiedzić. Potem był spokój, aż do momentu, kiedy przywieziono go do drużyny gwiazd, a on w kółko powtarzał ,,My name is Peeta Mellark. My home is District 12..." Potem było coraz gorzej. Peeta za każdym razem wyglądał na załamanego, a ja nie mogłam tego znieść, więc ryczałam, gdy mówił, że trzeba się go pozbyć, podczas pierwszej gry ,,Prawda, czy fałsz?" itd. itp.
Byłam jedyną osobą, która podnosiła trzy palce w górę i płakała non-stop od momentu śmierci Finnicka.
Następnie, pocałunek i pożegnanie, czyli ,,Katniss, when I see you again, it'll be a diffrent world.". Nie było źle, aż do momentu śmierci Prim. Zaraz po tym egzekucja Snowa i kolejny moment, na którym Dolly zaczęła płakać. Mam oczywiście na myśli zabranie pastylki przez Peetę.
I tutaj zaczął się wodospad.
Dostałam dziwnych drgawek, wydawałam jakieś dławiące dźwięki, koleżanka tylko podsuwała mi chusteczki, a wszystko dlatego, że Peeta posadził prymulki, po czym spytał się Katniss, czy go kocha i potem epilog, i przytulas Peety, i ich dzidziusia, i...

,,But there are much worse games to play..."

10 komentarzy:

  1. Nasza przygoda z Igrzyskami nigdy nie dobiegnie końca... za bardzo kochamy tę trylogię i zbyt wiele ona dla nas znaczy :)
    Zgadzam się, że będzie to dla nas prawdziwa próba, ale na pewno wytrwam... inaczej nie byłybyśmy trybutkami, a jesteśmy :)
    Dla mnie ten seans też nie był łatwy... tylko ja podniosłam trzy palce w górę, kiedy zginął Finnick... a jedyne co mogłam z siebie wydusić po tej scenie to było jego imię... w kinie nie płakałam... dopiero w domu... chociaż łzy cisnęły mi się do oczu wiele razy... chociażby podczas sceny z Jaskrem i kiedy Peeta i Katniss czytali list od Annie i kiedy ona napisała, że syn jej i Finnicka jest bardzo do niego podobny... lub kiedy była ta scena z prymulkami... albo jakiekolwiek wspomnienie o Finnicku... teraz piszę ten komentarz i płaczę...
    Przed przeczytaniem Igrzysk Śmierci nie przypuszczałam, że jakakolwiek książka tak zawładnie moim sercem i pokocham, jednego z bohaterów tej książki tak bardzo jak to się stało z Finnickiem...
    Jakoś nie potrafię zrozumieć, że to już koniec i nie będzie więcej odliczania dni do premiery... :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie, nie dobiegnie. To dopiero początek.
      Również płakałam prawie cały czas, co już pisałam, tylko, że ja płakałam przy Peecie, a nie przy Finnicku. Gdybyśmy siedziały w jednym kinie, to szloch pewnie byłby słyszalny w całej sali.
      Ja również nie sądziłam, iż jakakolwiek książka tak mnie zafascynuje i tyle wniesie do mojego życia.
      To nie jest koniec. To nigdy nie będzie koniec. Będziemy odliczać do innych premier, wydarzeń, ale związanych z Igrzyskami. Ta zabawa stanie się monotonna- dla nas, jak i dla naszych znajomych. Istnieją jednak o wiele gorsze zabawy. Prawda, czy fałsz?

      Usuń
    2. Oj tak, gdybyśmy były w jednym kinie to chyba wszyscy by uciekli z sali, bo cały czas słychać byłoby płacz... Twój - przy Peetcie, mój - przy Finnicku

      PRAWDA

      Usuń
    3. Matko jedyna, czemu Ty tak namiętnie piszesz ,,Peetcie"? XD
      Zauważyłam to już jakiś czas temu, ale chyba nadszedł czas, by Ci to powiedzieć. :')
      Peecie* :P :D

      Usuń
    4. Tak wiem... zawsze wkrada mi się te głupie "t"... mogę Cię zapewnić, że to nie jest specjalnie, a przez zwykłą nieuwagę... no wiesz... z przyzwyczajenia... bo zawsze jak piszę "Peeta" to jest te "t" i tak jakoś wkrada mi się nawet kiedy piszę "Peecie"... ogólnie wiem jak napisać "Peecie" tylko niestety wkrada się te "t", a ja jestem leniwym człowiekiem i nie chce mi się czytać moich komentarzy... chociaż gdybym to robiła to zauważyłabym wszystkie błędy... no nic...
      Ale dziękuję za zwrócenie uwagi :)
      Postaram się pilnować :D

      Usuń
    5. Okey, nie razi to w oczy, ale po prostu był to czas najwyższy. :D
      Ja też czasem dziwne rzeczy wypisuję. XD
      Nie ma za co. :D

      Usuń
    6. Ja nigdy nie zauważyłam, żebyś jakieś dziwne rzeczy wypisywała XD
      Ale ja bardzo dziwne rzeczy czasem piszę... zwłaszcza kiedy jestem śpiąca, albo piszę o Igrzyskach XD

      Usuń
  2. Szkoda że mnie nie było. Gdybyśmy były w tym samym kinie, na pewno płakałabym z wami z powodu Finnicka, Peety i Prim. Czytając wasze komy popłakałam się. Żałuję, że nie było mnie na premierze ani w ogóle w kinie :( :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo szkoda, że nie mogłaś tego obejrzeć. :(
      Nie martw się- myślę, że zareagujesz tak samo, podczas oglądania. :D
      Ale czemu płakałaś? D:

      Usuń

Wiem, że Wam się nie chce komentować moich postów, ale tylko i wyłącznie dzięki temu mogę się dowiedzieć co o nich sądzicie, proszę poświęćcie tę chwilę.
Doceniam to, iż w ogóle to jesteś, jednak proszę zastosuj się do poniższych reguł:
**Czytasz- komentujesz, :D
**Jeżeli chcesz coś skrytykować, to podaj argumenty,
**Nie maskuj głupoty wulgaryzmami,
**Baw się dobrze!