piątek, 23 października 2015

Rozdział XXII

Mam mieszane uczucia. Nie wiem czy się denerwować czy płakać, wiem tyle, że wyjeżdżam i to już. Zacznę nowe życie. Bez Peety, bez wspomnień, bez nikogo, kto mógłby mi przypomnieć o tym draniu.
Cały czas myślałam, że mnie kocha. Jak można po trzech latach powiedzieć ,,to była gra, nic więcej, rozdział skończony."?
Łupie mi w głowie- zapewne po uderzeniu. Chyba znajduję się u Annie, ale pewności nie mam, ponieważ jeszcze nie ustabilizował mi się obraz. Wszystko widzę jak za mgłą. Spoglądam raz na nogę, raz na drzwi. Jeszcze wczoraj nie pozostało nic co świadczyło o tym, że stan mojej nogi jest zły, a dziś z powrotem mam na niej gips. Mam wielką ochotę rzucić się na Peetę i wbić jedną ze strzał prosto w brzuch.
Przeszłość. Po co komu przeszłość? Liczy się teraźniejszość i przyszłość. W przeszłości wszystko wyglądało inaczej. Może igrzyska nas sztucznie połączyły? Może źle oceniłam sytuację? Zawsze byłam pewna, że Peeta nie udaje. Z mojej strony miłość nie była udawana. Nienawidzę go za to. Egoista. Peeta i egoista. Te dwa słowa nie pasują do siebie ani trochę.
-Zabiję go!
Deklaruję i nie zawarzając na prawdopodobnie wielką ranę na kości policzkowej podnoszę się. Annie próbuje mnie zatrzymać, ale nie daję za wygraną. W końcu łapie mnie z całej siły w pasie i przewala na łóżko.
-Katniss, co się dzieje? Kogo?
W jej głosie słyszę przerażenie. Jak może nie wiedzieć o kogo mi chodzi? Raczej nie często spotyka się kobietę podobną do mnie z zakrwawioną twarzą.
-A jak myślisz?
Zwalam się z łóżka po czym próbuję dopełznąć do drzwi.
-Stój!
Wrzeszczy tak przenikliwie, że aż podskakuję. Opieram się o ścianę za sypialnią i zalewam się łzami. Annie kuca obok.
-Co Ci się śniło?
Czasem nie rozumiem takich ludzi. Doskonale wie, o co chodzi, a i tak udaje głupią. Wzdycham ciężko i ocieram łzy rękawem. Zagarnia mi włosy za ucho.
-No? Opowiesz?
Patrzę na nią wilkiem. Nie chcę opowiadać o Lauren i Peecie. Jedyne na co mam ochotę to zabić ich obydwu.
-Jak on mógł mi to zrobić?
Pytam bezradnie. Czuję się jak dziecko, albo jakbym miała bardzo słabą psychikę. Kapitol mnie wykończył, to jasne, ale żeby aż tak, że muszę się komuś zwierzać? To nie w moim stylu. Zawsze dusiłam w sobie wszystkie emocje, lecz może właśnie to był błąd? Czy jest szansa, że gdybym to opowiedziała, to by mi ulżyło? W końcu wyjeżdżam już niedługo, więc niech Annie wie, jakim kłamcą jest Peeta.
-Kto?
-Peeta. Annie, nie udawaj, że nie wiesz.
-Ale ja naprawdę nie wiem. Peeta jest tu, więc co miałby zrobić?
Zrywam się jak oparzona, ale ból daje mi się we znaki. Chwytam się pierwszej lepszej rzeczy jaką mam pod ręką i zanim ktokolwiek zdąży się zorientować chwiejnym krokiem zmierzam w stronę łóżka. Peeta leży na nim lekko przestraszony i zdziwiony. Rzucam się na niego próbując wbić mu paznokcie w szyję. Wiem, że raczej mnie nie odepchnie, bo w końcu mam złamaną nogę, a to nie w jego stylu kopać leżącego.
Niestety- nim cokolwiek zrobiłam Annie odrywa mnie od Peety, a ten szybko wstaje próbując pojąć co się stało. Siłą przyciskają mnie do podłogi i trzymają najmocniej jak się da za nogi i ręce póki nie przestanę się rzucać.
Po pół godzinie tracę energię. Wkładają mnie na fotel, lecz nadal mają przerażone miny.
-Co to było?
Annie najwyraźniej nie rozumie, że Peeta mnie zdradził, a teraz udaje, że nic się nie stało.
Peeta klęka przede mną i kładzie ręce na kolanach. Wbijam paznokcie w jego dłonie i niemal czuję jak przebijają skórę. Nie zwraca uwagi na ból.
-Katniss, to był sen, nic się nie stało.
Próbują mnie uspokoić. Przecież doskonale wiem, że coś się jednak stało. Nie oszuka mnie kolejny raz.
Annie z aprobatą kiwa głową, co oznacza, że jedno z nas się myli. Tą jedną osobą jestem ja.
Sen, realny sen, powtarzam w myślach powoli rozluźniając palce. Przywołuję się do rzeczywistości. Zacznij od tego, co jest najprostsze.
-Nazywam się Katniss Everdeen.
Szepczę cicho. Dla niektórych wydawałoby się to nienormalne, ale oni doskonale znają moją sytuację, dlatego zgodnie kiwają głowami.
-Mam dziewiętnaście lat. Moim domem jest Dystrykt Dwunasty. Uczestniczyłam w Igrzyskach. Uciekłam. Peetę osaczono. Już jest dobrze, nic nam nie grozi, a to był tylko kolejny koszmar.
Pozwalam się przytulić. Rzeczywistość, Katniss, rzeczywistość.
Annie powoli wychodzi, a ja wtulam się w kogoś, kto przed chwilą był dla mnie najgorszą osobą, jaką kiedykolwiek spotkałam.
-Katniss, ja zawsze będę Cię lubił, tak bardzo lubił...
Nie wiem czemu, ale patrzę na niego wyczekująco. Jakbym czekała na coś co mnie pocieszy i przywoła do porządku.
-...Że może nawet troszkę kochał.
Słowa, które znaczą więcej niż tylko wypowiedziane, poszczególne wyrazy są bezcenne. To słowa, które są wypowiedziane szczerze i w odpowiednim momencie. Nie nadużywa ich, wręcz przeciwnie. Rezerwuje je tylko na wyjątkowe okazje i to dla mnie.
-Ja też Cię troszkę kocham. Troszkę bardzo.
Kładę głowę na jego brzuchu.
Peeta przerywa długotrwałą ciszę, która zaczyna powoli mnie męczyć. Chcę komuś opowiedzieć co mi się przydarzyło, w mojej jakże cudownej głowie. Na szczęście czyta mi w myślach
-No to kto tym razem był w Twoim koszmarze?
-Ty.
Odpowiadam w sekundę.
-Dobrze wiedzieć, że jestem Twoim koszmarem.
Uśmiecham się nieśmiało.
-Jesteś też całym moim światem, jedynym co mam.
Mówię śmiertelnie poważnie.
-Jak to ,,też"?
Kładzie nacisk na ostatnie słowo, ale uśmiecha się.
-Gdyby nie Ty nie pokochałabym Cię i nie musiałabym się martwić o to, że Cię stracę.
-Zawsze przy Tobie będę, Katniss, gdyby nie Ty umarłbym od razu z tęsknoty. To co Ci się śniło?
Powtarza.
-Że Lauren dźgnęła mnie strzałą w polik.
Wzdrygam się na samą myśl o wielkiej, otwartej ranie. Wydaje się tak prawdziwa, że cała twarz robi mi się czerwona i zaczynają mnie piec policzki. Dotykam ręką miejsca pod okiem, a gdy odkładam od niej dłoń cała jest zakrwawiona. Zaczynam panikować, lecz Peeta tylko przysuwa się do mnie nie zważając na to, że moją dłoń pokrywa przedziwna czerwono czarna maź.
-Nic Ci nie jest.
Całuje mnie wzdłuż kości policzkowej. Krew z mojej ręki wyparowuje, a lęki powoli ustępują miejsca radości.
-Peeta, to było takie realne...
Wzdycham.
-Wiem, Katniss, wiem. Ale nie możesz się tym przejmować, bo liczy się tu i teraz. Nie myśl o koszmarze.
Przymykam na sekundę powieki, co ma oznaczać, że go zrozumiałam.
-Katniss, chcesz mi powiedzieć co Ci się śniło?
-Nic takiego. Po prostu widziałam jak całowałeś Lauren, ale to było strasznie realne, Peeta, ja naprawdę bym w to nigdy nie uwierzyła, nie wiem co we mnie wstąpiło, ale przed chwilą byłam na Ciebie strasznie wściekła i wtedy ona z całej siły dźgnęła mnie strzałą w polik.
Przełykam ślinę.
-Peeta, znasz jakąś Lauren?
Zaczyna się śmiać.
-Tak.
-Jak to?
-No tak to. Ty też ją znasz.
Szczypię się w rękę, bo nie mogę uwierzyć w to co słyszę. Czy ja nadal śnię? Nie chcę po raz kolejny usłyszeć od niego, że mnie kocha. Nie wytrzymam tego.
-A ładna jest?
Pytam, choć nie jestem pewna po co. Mam nadzieję, że nie jestem zazdrosna, ani nic w tym rodzaju. Peetę rozbawia to jeszcze bardziej.
-Jeżeli według Ciebie, ta siedemdziesięcioletnia kobieta ze sklepu, która zawsze mówi parę razy ,,dzień dobry" jest ładna, to tak, jest ładna.
Wytrzeszczam oczy.
-O czym Ty mówisz?
-O Lauren. Zaraz, zaraz... chyba nie śniło Ci się, że ją całowałem?
Po tym wszystkim kompletnie nie wiem o co się dzieje.
Peeta moje milczenie odbiera jako potwierdzenie, więc otrząsa się krzyczy:
-Fuj! Jak mogło Ci się to śnić?!
-Nie! Nie nawet nie wiem o czym mówisz!
Teraz z kolei ja zaczynam się śmiać, bo wyobrażam sobie tą sytuację.
-O całowaniu się z siedemdziesięciolatką!
-Całowałeś ją?!
Krzyczę zdezorientowana.
-Fuj, Katniss, przestań!
Ledwo rozumiem co mówi, ponieważ wszystko zagłusza mój śmiech. Spoglądam na niego z litością, ale nie przestaję się śmiać.
Uspokaja nas dopiero Annie z Feenem na rękach i dwoma kubkami kawy.
-Coś mnie ominęło?
-Tak i masz szczęście. Katniss?
Zawraca się do mnie.
-Czy nadal się martwisz o Lauren?
-Chyba już nie.
-Czemu miała się martwić o panią ze sklepu?
Annie bardzo nas rozbawia. 
Natarczywy dźwięk dzwonka zrywa nas na równe nogi. Kto normalny przychodzi do Annie o tej porze? Mam nadzieję, że to nie ludzie Paylor.
Annie krzyczy do mnie kładąc Feena, który właśnie zaczął płakać, żebym uważała na papiloty i prosi nas, byśmy otworzyli drzwi.
Nie znam owych osób, ale Peeta wyraźnie jest zaskoczony. Jego wyraz twarzy mówi, że zna tych ludzi, ale za nic się ich nie spodziewał.

10 komentarzy:

  1. WIEDZIAŁAM, ŻE TO BYŁ TYLKO SEN!!! WIEDZIAŁAM!!
    Żałuj, że nie widzisz mojego uśmiechu z serii "Wiedziałam!!!... Chwila... czy ja wyglądam na idiotkę?... Tak, chyba tak" XD Chyba opatentuję tą nazwę XD
    Do tego doszło jeszcze śmianie się z rozmowy Katniss i Peety (od momentu, w którym Katniss spytała Peetę o Lauren)... To oznacza jedno... wyglądałam jak kretynka do potęgi n-tej!!
    Ale warto było! Bo się uśmiałam i ucieszyłam XD
    Tak w ogóle to poprawiasz mi humor tym rozdziałem, więc dziękuję!!
    Ogólnie rozdział jest napisany bardzo dobrze :)
    Życzę duuuuuuużo weny!! Czekam na kolejny rozdział i jak zwykle zapraszam do siebie, ponieważ dodałam nowy rozdział i zmieniłam szablon (znowu) i chcę wiedzieć co myślić o tym nowym szablonie :)
    Pozdrawiam
    love dream

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. TAK, WIEDZIAŁAŚ! I TO BYŁ TEN PROBLEM! :D XD
      Bardzo mi miło, że udało mi się poprawić Ci humor. :D
      Wiesz, nie wiem (wtf?! xd) co mi odbiło, żeby to napisać, bo pisałam to jakoś... w czerwcu, ale ja chyba też wyglądałam na idiotkę, gdy to tworzyłam. XD
      To zupełnie normalne. :D
      Już do Ciebie zerkam. :D
      PiŻW! :D

      Usuń
    2. Oj tam... to nie był problem, to tylko oznacza, że jeśli ktoś jest w zaawansowanej fazie bycia trybutem (jak my) to myśli podobnie XD
      No i dziękuję za wyrażenie opinii o moim nowym szablonie (i rozdziale :D)... tak na marginesie... już powiększyłam czcionkę :)

      Usuń
  2. Hahah tak przeczuwałam,że to tylko sen jest xD.Rozdział świetny,czekam na kolejny <3
    Pozdrawiam i życzę ci dużo weny ;3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I dobrze przeczuwałaś! :D
      Dziękuję, Tobie również. :)

      Usuń
    2. Dziś dodałam kolejny rozdział ;3 zapraszam cię do czytania.
      Pozdrawiam.

      Usuń
    3. I know. :3
      Już czytałam i dodałam komentarz. ^^

      Usuń
  3. O dziwo stał się jakiś cud i dokończyłam kolejny rozdział xD teraz dowiesz się z kim Effie jest w ciąży <3

    OdpowiedzUsuń

Wiem, że Wam się nie chce komentować moich postów, ale tylko i wyłącznie dzięki temu mogę się dowiedzieć co o nich sądzicie, proszę poświęćcie tę chwilę.
Doceniam to, iż w ogóle to jesteś, jednak proszę zastosuj się do poniższych reguł:
**Czytasz- komentujesz, :D
**Jeżeli chcesz coś skrytykować, to podaj argumenty,
**Nie maskuj głupoty wulgaryzmami,
**Baw się dobrze!