piątek, 16 października 2015

Rozdział XXI

Igrzyska życia
Część III ,,Dym"

Równe pięćdziesiąt godzin do wyjazdu. Pięćdziesiąt godzin, które muszę spędzić przy Peecie, bo nie wiadomo jak to potoczy się dalej. Wyjechanie na dwa lata to jest ostatnie czego bym chciała. Zostawić kogoś, o kogo walczyłam? Gdzie tu sens? Sensu nie ma również to, że po raz kolejny odbędą się Głodowe Igrzyska. Po co mam tam jechać, skoro jednocześnie chcą, żebym pomogła im opanować sytuację. Nie pojadę, nie ma mowy, myślę.
Powoli podnoszę się z łóżka naszykowana na potworny ból w złamanej nodze, jednak nic nie czuję. Chodzę w kółko, żeby sprawdzić, czy nie zwariowałam, ale najwyraźniej mogę chodzić bez najmniejszego trudu. Mijam kule i wchodzę do łazienki. Przebieram się, myję zęby i już po pięciu minutach jem naszykowaną przez Annie kanapkę z dżemem. Posiłek wydaje się być dziwnie bezsmakowy. Jakby coś wyssało z niego wszystkie walory.
Nie czuję się najedzona, ale nie umieram z głodu. Nie wypada grzebać w lodówce Annie, więc zarzucam kurtkę i buty, a ponieważ nigdzie nie widzę oznak życia wędruję prosto do mojego domu. Październikowe powietrze przeplatane z węglowym pyłem jest nie do zniesienia. Zimno mi i co chwilę krztuszę się odłamkami. Parę drzew przewala się po ulicy, jakby w nocy była okropna wichura. Ostatnio widziałam taką nawałnicę gdy miałam cztery, ewentualnie pięć lat. Szłam wtedy z mamą do jakiejś dalekiej ciotki, bo zaproponowała jej, że może podrzucić trochę lekarstw.
Zatrzymała nas jednak burza, która trwała niemalże tydzień. Ledwo wróciłyśmy, ponieważ gdzie tylko się nie popatrzyłyśmy ziemia zapadała się pod ciężarem drzew, ludzi i kawałków budynków.
Nie widziałam więcej owej kobiety, może rozmyśliła się, albo nie miała tyle szczęścia co my i po prostu coś ją przygniotło. W telewizji nie pisnęli o tym słowem i nawet nie pomyśleli by zmniejszyć ilość dostarczanego przez nas węgla do czasu, aż ktoś zastąpi poległych ludzi.
-Bezduszny Kapitol.
Jęczę bezgłośnie.
Stoję na progu domu. Mam tyle pytań, które muszę zadać Peecie. Między innymi czemu mnie wysłał na noc do Annie? Ogólnie ich zachowanie było bardzo dziwne, ale po tym co przeszłam nie mam już siły wysilać mojego przytłoczonego mózgu błahostkami.
-Peeta!
Krzyczę zdejmując odzież wierzchnią. Peeta zbiega nerwowo po schodach.
-Cześć Katniss, czemu wróciłaś tak wcześnie? Miałaś być u Annie jeszcze dwie godziny.
Drapie się po głowie. Wydaje się dziwnie zakłopotany.
-Annie dosłownie wyparowała. Nigdzie jej nie ma, a nie chcę spędzić kolejnych godzin samiusieńka w wielkim domu.
Rozgląda się po pomieszczeniu wyszukując czegoś wzrokiem, jednak nie zważając na to ciągnę dalej.
-Przecież to nawet niekulturalne zostawiać gości na pastwę losu.
Przybieram głos Effie licząc, że go to rozśmieszy. Nic z tego. Przytulam go, ale odwzajemnia mój uścisk dopiero po parunastu sekundach, a i tak się wahał.
-Co jest?
Odsuwam się.
-Nie, nic...
Zawiesza głos.
-Może pójdziemy na spacer?
Proponuje. Wczoraj byłam na długim spacerze wraz z Annie, więc póki co mam spacerów po dziurki w nosie. Tym bardziej, że na dworze jest minus dwadzieścia stopni. Mówię mu o tym, a on ciągnie mnie na kanapę.
-Co znowu?
Przybieram nerwowy ton. Wolę zawsze wiedzieć co się dzieje. Peeta owiał wszystko dziwną tajemnicą, co wcale mi nie pomaga.
-Nic, Katniss, naprawdę, po prostu muszę na chwilę wyjść, poczekasz?
Kiwam głową.
Peeta pospiesznie wychodzi, lecz wcale nie mam zamiaru go posłuchać. Pierwszy raz czuję się odtrącona. Zawsze gdy coś skrywał wychodziło mi to na dobre, bo coś dla mnie szykował, ale teraz? Teraz ewidentnie mnie od siebie odepchnął. To nie w jego stylu. On jest delikatny, a jego zachowanie było dość arogancje. Przynajmniej ja tak uważam.
Ledwo otwieram drzwi, bo wiatr jest tak silny, że żeby w ogóle się poruszyć trzeba do tego nie lada wysiłku.
Powoli brnę przez zaspy śniegu. Ciekawe ile byłam w domu? Jak wchodziłam nie było nawet mowy o śniegu. Niebo mimo nawałnicy było błękitne, a teraz kłębi się na nim od szarych, ciężkich chmur. Śnieg mimo mojego ciężaru nie ugina się pode mną. W ogóle słabo mogę się poruszać. Czuję, jakby ktoś przylepił mi nogę. Staram się iść najszybciej jak tylko potrafię, bo większość śladów przyprószył śnieg, przez co zanikają. Instynkt podpowiada mi, że powinnam go poszukać w mieście, lecz niewidzialna siła pcha mnie tuż za dom.
Ale to, co za nim widzę, jest na tyle dziwne i niezrozumiałe, że muszę podeprzeć się muru budynku mieszkalnego, by cokolwiek przemyśleć.
Kiedyś ktoś powiedział mi te słowa: Zastanawiałaś się kiedyś, co by było gdyby coś innego się nie wydarzyło?. Miałam wówczas sześć lat. Nie rozumiałam większości rzeczy, więc odpowiedziałam, że nie, ponieważ czas się nie cofa. Byłam realistką. Zresztą nadal jestem. Po co marzyć, i snuć historie, skoro nic się zmieni? Może ludzie, Ci, którzy mieli szczęście i ich życie nie wymyśla coraz to nowych rzeczy, żeby tylko im utrudnić życie mogą pozwolić sobie na odrobinę rozrywki, rozluźnienia, lub marzenia. Ale nie ja. Ja, Katniss Everdeen, wolałabym, by to co przeżyłam nigdy się nie zdarzyło. To prawda, chciałabym cofnąć czas i zapomnieć o wszystkich i o wszystkim. Mogłabym wtedy nadal uczestniczyć w dożynkach. Tak czy siak moja siostra umarła, a przeze mnie zginęły tony innych osób. Czy to było potrzebne?, pytam się w myślach, lecz momentalnie uświadamiam sobie, że nie było potrzebne ani trochę.
Gdybym tego dnia nie zgłosiła się za Prim wszystko potoczyło by się inaczej. Panem długo czekałoby aż pewien odważny człowiek stawi czoło potędze Kapitolu.
Musiałam to być ja i Peeta. Odważni, nieszczęśliwi kochankowie. Zakłamani kochankowie.
Jak głupia biegłam na złamanie karku na platformę, na której zaczął się mój koszmar. To prawda było cudownie, ale co z tego, jeżeli teraz patrzę na dziewczynę średniego wzrostu z niebieskimi oczami, jednak nie aż tak błękitnymi jak Peeta i kasztanowymi włosami, która wiruje w jego objęciach.
Czy tak wyglądałam? Czy gdy ludzie na mnie patrzyli podczas Tournée emanowała ze mnie radość i miłość? Nie. Dlaczego? Dlatego, że nasza miłość nigdy nie miała miejsca. Może nawet Peeta zmówił się ze Snowem, by mnie wykończyć, ale bieg zdarzeń zmieniła jego śmierć.
Peeta jest doskonałym aktorem, to fakt, lecz nigdy nie pomyślałabym, że mnie zrani aż tak.
Kochałam go i pewnie nadal kocham przez co boli mnie teraz jeszcze bardziej.
Miliony kobiet w całym Panem pragnęły by on wybrał właśnie je, a tymczasem Peeta spotykał się z jakąś dziewczyną, wmawiając innym, że jest zadurzony we mnie. To przez jego romans nie chciał, żebym nocowała ostatniej nocy w moim domu.
Biorę głęboki oddech, zaciskam pięści i idę przed siebie. Gdy jestem na tyle blisko, by go uderzyć wyciągam rękę, lecz on i jego kochanka odskakują niemal od razu.
-To ona?
Pyta zakłopotana dziewczyna.
Otwieram usta przygotowana do dłuższej przemowy, jednak wydobywa się ze mnie tylko jęk rozpaczy.
Zdeterminowana ich obojętnością powalam ją na ziemię, torując sobie tym samym drogę do Peety.
-Katniss, czemu jesteś tak zdenerwowana? To była gra, nic więcej, rozdział skończony. Zawsze tak uważałaś. Przeżyliśmy i teraz nasze drogi się rozejdą. Już Cię nie kocham.
Uderzam go pięścią w twarz, a z jego nosa momentalnie wypływa strużka krwi.
-Nie można przestać kochać. Jeżeli już mnie nie kochasz, to znaczy, że nigdy nie kochałeś. Nie da się przestać kochać!
Ostatnie słowa wykrzykuję, tak, aby wszyscy słyszeli. Zresztą nikogo tu nie ma. Haymitch zlany w trupa i Annie, która zaginęła rankiem nic nie zrobią.
Kopię Peetę w żebro licząc, że się złamie, ale wtem nieznajoma odciąga mnie od niego i przewraca mnie na śnieg, który nawet się nie ugiął pod moim ciężarem.
Widzę, że wyciąga nóż. Próbuję się podnieść, lecz czuję się przygnieciona do podłoża.
Wymierza celny cios w mój policzek. Jak mam się obronić? Co mam zrobić, jeżeli jestem przyklejona do ziemi?
Ból nie pozwala mi się podnieść. Przykładam rękę do rany. Najwyraźniej rozcięła mi twarz o ust do kości policzkowej tworząc potworny uśmiech. Dławię się krwią i łzami bólu. Kaszląc słyszę Peetę.
-Lauren, dobrze zrobiłaś, nie martw się nią.
A więc ma na imię Lauren. Peeta zachowuje się jak psychopata, czy też szaleniec. Co zrobiła dobrze? Bardzo ładnie poharatała mi twarz?
Nie wierzę, że powiedział to chłopak, który jeszcze parę lat temu twierdził, że nie chce, by go zmienili. Chociaż... może go nie zmienili? Może był taki od początku, tylko nie miał jak tego pokazać?
Resztkami sił czołgam się do muru, o który się opieram.
Patrzę na trzy, wielkie krople krwi, które spływają na śnieg. Czerwone na białym. Czerwień. Róże. Biel. Białe róże. Snow.
-Gratuluję...
Mamroczę w gorączce spowodowanej bólem, albo- kto wie?- zakażeniem. Wykończył mnie. Nie wyjdę z depresji, bo po co? Ciekawe kto się będzie cieszył? Kto się cieszył ze śmierci Gale'a? Ze śmierci mojego jedynego przyjaciela. To takie naiwne, że chciałam spędzić resztę życia z Peetą, a tymczasem miałam wymarzonego mężczyznę na wyciągnięcie ręki. Jak jedno wydarzenie może zmienić ludzkie zdanie.
Chciałabym już nie żyć. Rzecz jasna, nie zabiję się, ale gdyby ta dziewczyna wymierzyła celniejszy cios, na przykład w serce nie męczyłabym się tak.
Co by było gdyby? Co? Lepsze życie.

7 komentarzy:

  1. Matko Boska !! Co tu się porobiło ;p!!!!!!!!!!!!
    Chcesz,żebym zawału dostała?
    Wygląda na to,że tak,czekam na kolejny rozdział <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie- co?! xD
      Nie, oczywiście, że nie chcę, aby ktoś z moich czytelników dostał zawał. Chcę Was po prostu troszkę... no... rozczulić, czy cuś. :3 :D
      PiŻW! :D

      Usuń
  2. ŻE CO PROSZĘ?!
    Nie, nie wierzę. Peeta by tak nie postąpił. Nie w stosunku do Katniss, przecież on ją kocha i nigdy by jej tak nie potraktował. Nigdy... chwila... a co jeśli... a co jeśli to tylko koszmar Katniss?!
    Tak, to musi być koszmar, no bo... no bo przecież... nic lepszego mi do głowy nie przychodzi. To musi być koszmar.
    Ogólnie rozdział świetny! :D
    Już nie mogę się doczekać kolejnego! Życzę duużo weny (im więcej tym lepiej!) i jak zwykle zapraszam do siebie:
    http://losyfinnickaiannie.blogspot.com/

    Pozdrawiam
    love dream

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U Ciebie już byłam i czytałam, tylko mam problemy z połapaniem się, o co chodzi, ale myślę, że z czasem mi przejdzie. xD
      O tym, co tu się stało słowem nie pisnę, ale pamiętaj, że mimo iż kocham Peetę i wolałabym, żeby był ze mną, to nigdy ich nie rozłączę, tak forever. :D
      Również PiŻW! :D

      Usuń
  3. Twoje opowiadania są coraz bardziej wciągające i tak ogromnie trzymają w napięciu! Muszę przyznać, że przeżywam szok! Peeta nie kocha Katniss?! Nie do pomyślenia!!!
    http://obudzona-ze-wschodem-slonca.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha, właśnie o to mi chodziło! :D
      Dzięki, to bardzo motywujące. ;)

      Usuń
  4. http://losyporebelii.blogspot.com/ zapraszam do nas
    Blog prowadzą Yuuki i Kosogłos
    Woo piszesz fenomenalnie

    OdpowiedzUsuń

Wiem, że Wam się nie chce komentować moich postów, ale tylko i wyłącznie dzięki temu mogę się dowiedzieć co o nich sądzicie, proszę poświęćcie tę chwilę.
Doceniam to, iż w ogóle to jesteś, jednak proszę zastosuj się do poniższych reguł:
**Czytasz- komentujesz, :D
**Jeżeli chcesz coś skrytykować, to podaj argumenty,
**Nie maskuj głupoty wulgaryzmami,
**Baw się dobrze!